Kiedy moja kochana rodzicielka dostała emaila o obozie orientacyjnym w czerwcu po raz kolejny mój świat zaczął się kręcić wokół wymiany. Do tej pory po prostu robiłam listy rzeczy i ciągle wydawało mi się, że jeszcze mam sporo czasu. Ale jednak nie mam... Z fazy EUFORIA szybko przeszłam do fazy STRACH PRZED NIEZNANYM. Chodziłam lekko przybita i w mojej głowie zaczęły powstawać same czarne scenariusze. Nagle zaczęłam zadawać sobie pytania dotyczące mojej przyszłości. Czy będę pisać komisy? Czy też powtórzę drugą klasę? A może jakoś zdam maturę za oceanem? Podejmowanie takich decyzji nigdy nie jest łatwe. Po pewnym czasie doszłam do ściany. Byłam w całkowitej kropce, a tonący i brzytwy się chwyta więc stwierdziłam, że nie zaszkodzi zapytać Tego na górze co ja mam ze sobą zrobić. Odpowiedz przyszła całkiem szybko i tak oto Kita okazała się być po raz kolejny farciarą bo zadzwonił telefon i dostała propozycję nie do odrzucenia :) Znów wprawiło mnie to w euforię. Posiadanie kogoś na tym samym kontynencie jest w pewnym sensie pokrzepiające. Wiesz , że możesz sobie z tą osobą pogadać po polsku, zwierzyć się, czy też popłakać przed ekranem. Innego sposobu nie ma bo Kita leci na Alaskę. Na szczęście to tylko 4 godziny różnicy od Ohio. Teraz kiedy nieco ochłonęłyśmy zaczynamy planować nasz następny rok w US. Mnie jeszcze trapi fakt, że moja klasa nie zna moich planów a przynajmniej nie cała.... Nie mam zupełnie pomysłu jak mam się z nimi pożegnać, co powiedzieć i jak ? Jak na razie muszę skompletować moją szafę bo widzę pewne braki... No i jeszcze w pojawił się stalker. Mam nadzieję , że tak naprawdę to wszystko wymysły moich koleżanek bo po raz kolejny mogę stanąć przed ciężką decyzją...
Ale wracając do miłych spraw to teraz jakoś nie czuję się taka samotna w tym wszystkim. Dziękuje, nie wiem komu czy czemu ale dziękuję za to, że Kita jedzie na Alaskę!
Moja kochana czuje to co ty tylko na odwrót bo to ja się cieszę ze ty będziesz w Ohio :D
OdpowiedzUsuńMam dokładnie to samo. Tylko część mojej klasy wie, że w następnej klasie mnie nie będzie, a ja nie do końca wiem, jak mam im to wszystko przedstawić, bo z jednej strony nie czuję potrzeby żegnania się, a z drugiej to trochę głupio zostawiać bez słowa osoby, z którymi spędziło się całkiem zabawne dwa lata.
OdpowiedzUsuń