piątek, 14 października 2011

"Chciałabyś mieć Jurasic Park na codzień?Wyobrażasz sobie taki świat?"Tak, mamo,już idę po mleko,tylko zobacze, czy stado tyranozaurów poszło mordować gdzieś indziej" "

Jak pewnie niektóry się domyślają w moje rączki wpadła druga książka Katarzyny Miszczuk. I szczerze mówiąc świetnie poprawiła mi humor.
Po wspomnianej już debacie w Piątek byłam tak wykończona,że jedyne na co miałam ochotę to walnąć się na kanapie i obejrzeć jakiś bzdurny film. W poniedziałek czekała mnie kolejna niespodzianka. Projekt do zrobienia na angielski... Kolejna prezentacja... Ale stwierdziłam ,że jeśli przetrwałam dziewięć godzin lekcyjnych gadając to samo to chyba przeżyje niecałe 10 min. Ten tydzień był super męczący mimo ,że trwał tylko cztery dni. Dzisiaj było wolne ale i tak spędziłam ten dzień w szkole bo jestem w kółku teatralnym. Tutaj kółko teatralne to jest big deal. Nie jakaś tam mała scenka jak w Słowaku, tu jest scena z prawdziwego zdarzenia , jest green room, garderoba pełna kostiumów i wszystkie drobne rekwizyty. Tu każde przedstawienie potrzebuje przynajmniej czterech grup. Ludzi od kostiumów, od make-upu , od produkcji i aktorów. Jeszcze do tego jest grupa , która nazywa się publicity i oni zajmują się promocją przedstawienia. Tu teatr dostaje dotacje od prywatnych sponsorów, którym mogą być członkowie twojej rodziny. To zdecydowanie ułatwia prace i dzięki temu możemy zrobić tyle fajnych rzeczy. Poznałam tam sporo zajebistych ludzi. Już teraz wiem ,że będę płakać jak cholera.
Po raz kolejny przekonałam się, że chyba mam szczęście, dobrą karmę  czy co tam jeszcze bo moja counselor zapłaciła z moją zimową kurtkę i spodnie na snowboard, kiedy próbowałam ją przekonać,że to nie fair, że wydaje na mnie tyle pieniędzy zbyła mnie śmiechem i stwierdziła " You are so sweet and genuine that I just wanted to buy you something!" Mogę was zapewnić ,że się zarumieniłam. No i druga rzeczy poznałam chyba jednego z niewielu  footballistów, który nie jest idiota! A ponieważ miło nam się rozmawiało to 2 albo 3 tygodnie temu napisałam mu " Good luck" i żeby było śmiesznie nasza drużyna wygrała wszystkie mecze a kolega o któremu życzyłam powodzenia dostał koszulkę najlepszego gracza tygodnia... Coś chyba w tym jest...  Ponieważ jest Piątek jest i mecz. Dzisiejszy mecz to "Pink out" wszyscy mają na sobie coś różowego bo ten mecz ma wspomóc walkę z rakiem piersi.
Sorry ,że nie ma zdjęć. Nadrobię to, obiecuje!

1 komentarz:

  1. coś czuję, że poproszę rodziców o książkę K.Miszczuk na święta a co do zdjęć - KONIECZNIE (:

    OdpowiedzUsuń